czerwca 06, 2018

jestem

Wow...byłam tu miesiąc temu...Ale jest mi wstyd tu wracać. Mam wrażenie, że zapomniałam jak się pisze posty. Tragedia, żenada i istna rozpacz.
Nawet nie wiem od czego zacząć. Tak, wiem. Miały być posty tematyczne. Iii...będą.
Pomimo, że potrafię już zbierać myśli w zwarty układ, stale powstrzymuję się od pisania.
Doszło do tego, że wstydzę się swoich niektórych postów. Hmm...nie tyle wstydzę, co nie chcę pisać głupot. Przede wszystkim lać wody i powtarzać beznadziejnych durnot, których - nie ma co ukrywać - nafabrykowałam ile wlezie.
Pamiętam słowa pewnej blogerki, z którą weszłam w polemikę na pewnej facebookowej grupie jakiś czas temu...nie ważne.
Szczęśliwi czasu nie liczą. Dochodząc do sedna sprawy, przewidziała skutki moich działań.
Że się znudzę, że pisanie byle pisać jest monotonne i niezbyt mądre. Nie mogłam się z nią zgodzić w stu procentach, mimo to teraz uważam inaczej. Wybielanie się nic mi nie da, na swoje usprawiedliwienie mogę podać argument braku czasu. Bo jakoś, no trooochę...zaczęłam się uczyć, inaczej odżywiać, potem znowu wróciłam do dawnych nawyków. Fakt faktem, teraz się wysypiam.

Chciałabym za wszelką cenę uniknąć motywacyjnej paplaniny, ponieważ ludzie teraz spotykają się z niejakim coachingiem niemal wszędzie. Tak mnie to wkurza, że sobie nie wyobrażasz!
Pouczamy się wzajemnie, wciskamy sobie kit, a następnie cierpimy. Głównie dlatego, że za bardzo się nakręcamy. Chcemy dobrze dla innych ludzi, chcemy dobrze dla siebie. Dlaczego więc coraz częściej się zdarza, że nie zyskuje na tym żadna ze stron?
W motywowaniu się też trzeba zachować istotny umiar. Tak, żeby nie przemotywować siebie oraz najbliższych.

Zdemotywować się - odwrotna sytuacja - też źle. Dla przykładu mi się to przydarzyło i przebiegłam dzisiaj 800 metrów na zawodach, byle przebiec. Zasapałam się jak mój ponad już dziesięcioletni pies po przebiegnięciu drogi z jednego końca podwórka na drugi. Skutki można było śmiało przewidzieć, dobre dwa tygodnie bez biegania to forma w moim przypadku praktycznie zerowa.
Nie przejmuję się tym i nie łamię, nie mam do tego najmniejszego powodu. Nie jestem zbytnio ambitna jeśli chodzi o bieganie. Ruszam się bo lubię.

Jutro bądź pojutrze biorę na tapetę jakiś temat muzyczny. Przynudzanie to ostatnia rzecz, która mogłaby stanowić moje hobby. Tak przynajmniej postanawiam od teraz.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Hejka ^^ Jeśli chcesz skomentować wpis, upewnij się, że przeczytałaś/przeczytałeś cały. Nie potrzebuję spamu bylejakimi komentarzami z dopiskiem "zapraszam do mnie" :)

Copyright © Syljens , Blogger