grudnia 21, 2017

Rozważania, Pixel i muzyka

 Przedostatni dzień przed upragnioną przerwą świąteczną. Kupiłam już dzisiaj rano pierogi na jutrzejszą wigilię klasową. Właściwie to jutro na tej wigilii klasowej zjem sobie kilka pierogów i barszcz czerwony z torebki. Jeszcze dwa miesiące temu bym nie powiedziała, że tak będzie. A jednak! Zadziwia mnie się zmieniłam w ciągu około dwóch miesięcy. Dalej się zmieniam. Uwielbiam się zmieniać i się tego nie boję przyznać. Trzeba sobie zdać z tego sprawę, że pewne zmiany są nieuniknione. Prędzej czy później dopadłyby mnie i musiałabym się im poddać. Poddać ? To złe określenie. Mam na myśli to, że nie wybieram sobie poglądów i sposobu podejścia do życia. Istnieje coś takiego, że z czasem dostrzegamy to, czego nie widzieliśmy. Wszystko kształtuje się samoczynnie w naszym umyśle. I to nie jest tak, że dzisiaj sobie wstaję i wybieram zestaw spostrzeżeń jakich się będę trzymała. Takie rzeczy się rozwija, stopniowo się do nich dociera z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc i tak dalej. Przykro mi, nie mogę robić nic wbrew sobie i dostosowywać się poglądami do większości "bo tak by wypadało". Uważam, że moje działania są w porządku dopóki nikogo nie ranię, nie wciskam mu na siłę swoich spostrzeżeń. Kulturalnie podyskutować można zawsze, trzeba tylko znać granicę.

 Stale uczę się na błędach. Chcę dobrze dla siebie, dla ludzi dookoła mnie. Wiem, jeszcze świąt dobrze nie przeżyłam, a ja już walę do postanowień noworocznych (o których zresztą miałam nie myśleć, jednak stwierdziłam, że mogą się przydać), chciałabym tylko podzielić się jednym przemyśleniem. Często czułam się zbędna. Chcę z dnia na dzień stawać się coraz bardziej potrzebna, co za beznadzieja o tym pisać..Taka jest jednak prawda. O losie, dość zagłębiania się w takie problemy teraz, kiedy jest dobrze. Skoro szczerość to szczerość, ale powinnam się hamować. Doprowadzam się do szaleństwa w niektórych momentach, niemalże na własne życzenie. Spokój, spokój no!
 Wyrzuciłam ostatnio kilka wierszy do kosza. Teraz nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Nie podobały mi się, fakt. Muszę zacząć pisać z głową. Ej, nie można marnować w ten sposób kartek, energii i cierpliwości! Kiedy to piszę mam niesamowitą, nieposkromioną, tak zwaną wenę, która pewnie się utrzyma jutro do rana. Wykorzystać ją czy nie ? Chciałabym! Mam sporo nieużywanych notesów, nie będę już wyrywała kartek tylko pisała strona po stronie. Kolejna zmiana. Super, już mi się ten pomysł podoba. Teraz tylko wcielić w życie !

Koniec rozważań lub gdyby to inaczej nazwać - monologu wewnętrznego wypchniętego na zewnątrz.

Część druga to zdjęcia. Pixel! Jak on urósł! 

 Pixelek w lipcu:


Około godzinę temu:
 Podobnie jak z Migotką, wierci się, kręci, nie da się z nim zrobić normalnego zdjęcia ;D



Jeśli chodzi o muzykę, dzisiaj Nirvana, The Neighbourhood i Guns N' Roses mniej więcej. 
Bo jak zwykle było tego multum.
Co jest gorsze niż zapomnieć słuchawek ? Rozładować baterię w telefonie.
Przeżyłam jednak drogę powrotną do domu, o dziwo bez problemu.



















Tak na koniec 2x The Ocean, nie, to nie pomyłka XD
Lubię oba oceany :D


Sylwia

1 komentarz:

Hejka ^^ Jeśli chcesz skomentować wpis, upewnij się, że przeczytałaś/przeczytałeś cały. Nie potrzebuję spamu bylejakimi komentarzami z dopiskiem "zapraszam do mnie" :)

Copyright © Syljens , Blogger